Chcielibyśmy opowiedzieć Wam o nowym skafandrze, który pojawił się na rynku. Testujemy go już od ponad roku. Nurkowaliśmy w nim na Kubie (Morze Karaibskie, cenoty, jaskinie), Malcie (wraki, Morze Śródziemne) i zabraliśmy go na safari nurkowe po Morzu Czerwonym.
Wrażenia? Takie, że aż zachciało nam się o nim opowiedzieć :)
Avatar
Czym Avatar różni się od skafandrów Santi
Oddychająca membrana
Naszym zdaniem kluczową cechą, która odróżnia go od znanych nam dobrze suchych skafandrów Santi jest materiał, z którego został wykonany. To oddychająca membrana. Avatar przepuszcza wilgoć na zewnątrz zachowując przy tym 100% wodoodporność. Pomaga to zachować komfort w sytuacjach, które świetnie znamy z letnich nurkowań – gdy na dworze jest ciepło a my zakładamy na siebie sprzęt obliczony na zimną wodę. Oddychający materiał to mniej wilgoci wewnątrz skafandra. Nasz pot, czy wilgoć zgromadzona wewnątrz skafandra zostanie wypchnięta na jego powierzchnię.
Jeśli zadalibyśmy sobie pytanie „po co mi ten skafander, skoro mam już jeden” to właśnie funkcjonalność zyskana dzięki oddychającej membranie będzie jednym z argumentów. Dzięki niej Avatar staje się przydatnym uzupełnieniem podstawowego suchego skafandra.
Superlekki i szybkoschnący
Przed ostatnim nurkowym wyjazdem, na który zabieraliśmy ten skafander okazało się, że musimy zredukować wagę bagażu o 2,5 kg. To częste wyzwanie, z którym musi zmierzyć się w zasadzie każdy nurek wsiadający do samolotu. Ważenie karabińczyków i pasty do zębów, sprawdzanie, który z automatów jest lżejszy o 0,3 kg – cyzelowanie na granicy absurdu, ale przecież zawsze się udaje :)
Z bagażu, w którym już i tak było absolutne minimum sprzętu, usuwaliśmy wszystko, bez czego da się funkcjonować. Od razu, jako pierwszy do pożegnania zgłosił się worek ochronny na skafander. Jest on wykonany z tego samego materiału, z którego jest zrobiony Avatar. Docelowo wrócił jednak do walizki, bo wzięty do ręki w zasadzie nie ważył… Tę lekkość czuć również w skafandrze. Nosi się go bardziej jak dres, niż skafander nurkowy. Avatar w rozmiarze L waży ok. 2,9 kg, z czego, proporcjonalnie, najwięcej wagi dają buty. To dobry kompan na wakacje i wyjazdy, na których beztroska i lekkość bytu są mile widzianym dodatkiem do aktywnego odpoczynku.
Dostępny od ręki dzięki ustalonej rozmiarówce
Dostępność Avatara jest kolejnym czynnikiem odróżniającym go od skafandrów Santi. Ma to swoje plusy i minusy. Oczywistą zaletą jest to, że skafander czeka na półce i jest gotowy do wysyłki od ręki. Proces realizacji zamówienia jest dużo krótszy dzięki temu, że nie trzeba czekać na szycie skafandra po złożeniu zamówienia. Jest gotowy i dostępny w określonej rozmiarówce.
Tutaj pojawia się temat konfiguracji Avatara. Nie ma opcji szycia na miarę, jeśli ktoś wychodzi poza standard rozmiarowy. Rozmiarówka obejmuje 12 rozmiarów – od S do XXXL. To te same standardowe rozmiary, które znamy z Santi (opcja bez przeróbek). Każdy rozmiar ma dedykowaną i ustaloną przez producenta wielkość butów neoprenowych, kryzy lateksowej, manszet stożkowych i kaptura. Na stronie ze specyfikacją skafandra możesz sprawdzić dostępne opcje rozmiarowe.
Pierwszy taki „proudly made in Poland” :)
Najprawdopodobniej jest to pierwszy taki skafander na świecie. Może się okazać, że to początek nowego trendu, w jakim zacznie rozwijać się rynek suchych skafandrów. Testy Avatara trwają już kilkanaście miesięcy. Skafandry są zabierane na nurkowania na całym świecie, w różnych akwenach i warunkach – zdają egzamin. Lekkie, oddychające i wielozadaniowe.
Wygoda to jedno z następstw rozwoju technologii. Między skafandrami, w których nurkowało się 20 lat temu a tymi, które stanowią dzisiejszy standard jest przepaść. Zwiększyła się zarówno ich niezawodność, jak i wygoda użytkowania oraz estetyka. Santi ma w tym swój niemały udział. 14 lat po wypuszczeniu na rynek pierwszego skafandra (2006) Santi stało się jednym z liderów rynku światowego – podglądanym, wyznaczającym nowe standardy i kopiowanym przez konkurencję. Kto wie, czy Avatar nie jest kolejnym ogniwem w rozwoju suchych skafandrów. Nasz patriotyzm konsumencki czuje się w tym przypadku przyjemnie podkarmiony.
Czy jest to skafander na każdy rodzaj nurkowania
Przyzwyczailiśmy się do odporności modeli takich skafandrów, jak np. E.Lite. Zakładając leciutkiego Avatara, siłą rzeczy pojawiło się pytanie, czy ten materiał wytrzyma w każdych warunkach. Na pewno trzeba uwzględnić lekkość materiału przy planowaniu nurkowań. Dla nas jest to idealny skafander do nurkowań w sezonie letnim lub w ciepłych krańcach świata. Będzie świetny wszędzie tam, skąd chcemy wrócić wypoczęci, opaleni i wynurkowani :) Do penetracji wraków i nurkowania w ciasnych jaskiniach, w których czasem trzeba otrzeć się o szorstką powierzchnię albo ostre krawędzie raczej zabierzemy nasze wszystko-odporne klasyki Santi. Avatara traktujemy jako funkcjonalne uzupełnienie podstawowego zestawu sprzętu, w którym nurkujemy na co dzień, w naszych nierozpieszczających warunkach klimatycznych.
Czy Avatar może być podstawowym skafandrem
Wszystko zależy od intensywności i rodzajów nurkowania. Z naszej perspektywy, to świetny skafander uzupełniający. Nurkujemy często, w nierozpieszczających warunkach i potrzebujemy sprzętu, który dużo zniesie i wytrzyma wiele lat poniewierki :) Santi jest naszym wzorem niezawodności – zarówno pod kątem technicznym, jak i serwisu. Nurkujemy w Santi od lat, niejedno razem i ten fundament jest niezagrożony. W momencie, w którym pojawił się Avatar idealnie wpasował się w przestrzeń między sprzętem na zimne wody i poważne nurkowania, a sprzętem na lekkie rekreacyjne nurki w super ciepłej wodzie. Pomiędzy tymi skrajnościami jest całkiem sporo odcieni szarości, którym przydadzą się nowe rozwiązania techniczne.
Zupełnie inną perspektywę ma osoba, która nurkuje niewiele, najczęściej w piance. W takim przypadku na Avatara można spojrzeć nieco inaczej. Szczególnie, jeśli ktoś w ciągu roku robi tylko kilka/kilkanaście nurkowań w Polsce i całą resztę gdzieś na świecie, w ciepłych okolicznościach przyrody. Avatar może pełnić funkcję uniwersalnego skafandra, sprawdzającego się i na lokalnych nurkowiskach i w podróży. Z odpowiednim ocieplaczem pozwoli komfortowo nurkować zarówno w zimnych wodach (np. w Polsce), jak i w ciepłych.
Nasze nurkowania w Avatarze
Morze Czerwone i safari
Podczas safari nurkowaliśmy w zestawie rekreacyjnym – z pojedynczą butlą i w lekkich płetwach. Woda miała ok 26 st. C. Trzeciego dnia nurkowego przy tej temperaturze czulibyśmy już lekkie wychłodzenie organizmu i dodalibyśmy żyletę pod piankę. W Avatarze było optymalnie. Pod skafandrem mieliśmy bieliznę termiczną (plus ew. cienką koszulkę polarową, jako docieplenie). Termika była odpowiednia – zarówno pod wodą, jak i na powierzchni. Po zakończonym nurkowaniu, mocny wiatr, który często daje popalić podczas przebierania się z pianki okazał się być przyjemnym akcentem :)
Sylwetka w Avatarze jest odpowiednio opływowa – nic jej nie zaburza. Do uzyskania dobrego trymu wystarczające okazały się te same płetwy, w których nurkujemy rekreacyjnie w piankach. Dodatkowo, co również nie umknęło naszej uwadze, skafander wysychał w ekspresowym tempie. No i zakładanie go trzy–cztery razy dziennie na nurkowanie było o wiele szybsze i wygodniejsze, niż wciąganie mokrej pianki.
Malta i wraki
Nasze nurkowania na Malcie prowadzone były w konfiguracji technicznej: twinset, stage, ciężkie płetwy, ocieplacz dostosowany do warunków panujących pod wodą (16–22 st. C). Na dworze panował temperaturowy armagedon – pełne słońce, ponad 30 st. C (lekko licząc). Przebieraliśmy się na wyasfaltowanym parkingu, zero cienia. Nie można powiedzieć, że skafander zapewnił nam w tych warunkach komfort. Sprzęt, który udźwignąłby takie oczekiwania jeszcze nie powstał. Ubieranie sprzętu nurkowego w takich warunkach zawsze jest wyzwaniem. Niezmiennie, warto zamoczyć się przed założeniem twina, żeby obniżyć nieco temperaturę panującą wewnątrz skafandra. Avatar na powierzchni nie pogarszał sytuacji. Moment po zapięciu skafandra nie był gorszy niż czas przed założeniem go. Doceniliśmy też, że nie dodawał kilogramów, co w tych warunkach jest zdecydowanie na plus. Pod wodą sprawdził się bardzo dobrze. Zachował szczelność, nie krępował ruchów, sylwetka dobrze się trymowała.
Przyjęty do rodziny
Avatar na stałe wszedł do naszego zestawu sprzętu. Inaczej planujemy teraz nurkowania. Mamy kolejną możliwość do uwzględnienia. Nie można odmówić sobie wygody i przyjemności, jaką daje nurkowanie w lekkim i niekrępującym ruchów sprzęcie. Nie można również nie docenić jego funkcjonalności. Zabieramy go wszędzie tam, gdzie nie musi nas chronić gruba warstwa skafandra. No i życiowa sprawa – dzięki Avatarowi, mamy w bagażu większy zapas kilogramów na książki na wyjazd :)
Zdjęcie zostało zrobione podczas nurkowania na Malcie. Przedstawia fragment wraku okrętu podwodnego HMS Stubborn leżącego na głębokości ok. 55 m. Nurkowie na zdjeciu to Konrad (skafander Avatar) i Piotr (skafander Santi Espace).
Skafander Avatar
Avatar jest dostępny w cenie 5250 zł.
Sprawdź konfigurację, poznaj szczegóły techniczne skafandra.